niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 12 W ramionach trzymam skarb


Muzyka: Mandy Moore-Only Hope



      Obudziłem się, ze słuchawkami w uszach.  Rzuciłem je gdzieś w kąt i wyciągnąłem rękę żeby sięgnąć po telefon.Było kompletnie ciemno więc po omacku szukałem aparatu. Gdy już miałem się poddać dotknąłem go ręką. Jest! Spojrzałem na wyświetlacz który strasznie raził jasnym światłem. Przymknąłem powieki.Chwilę poczekałem aż moje oczy przyzwyczają się do światła, bo na razie było to zbyt bolesne. Zamrugałem... 03.54. Kurde, znowu nie mogę spać. Co teraz robić? Zwlokłem się z łóżka i zapaliłem małą lampkę przy stoliku. Przetarłem oczy i rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu pomysłu na zrobienie czegoś z sobą. Wszyscy pewnie śpią...No trudno. Postanowiłem zejść do salonu i tam coś się wymyśli. Zgarnąłem spodnie dresowe bo nadal byłem nagi i wyszedłem z pokoju.Wszedłem do ciemnego pomieszczenia i zapaliłem lampę przy stole. Co robić? Jest 4.00 rano. Stałem nieruchomo i patrzyłem co się dzieje za oknem. Czyli nic. Co może się dziać na ulicy o tej porze? Wsłuchiwałem się w ciszę. Ciekawe co się dzisiaj wydarzy? A właściwie dlaczego ma się coś wydarzyć?! Ten ostatni tydzień, był dziwny.Usłyszałem burczenie w brzuchu i zaśmiałem się pod nosem. Poszedłem do kuchni i przejrzałem lodówkę w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia.Kurde, za dużo hałasu narobię. Lepiej zjem jabłko. Zawróciłem do salonu. Jak przechodziłem korytarzem obok łazienki usłyszałem cichy szloch.Przystawiłem ucho do drzwi żeby lepiej słyszeć. Nie miałem wątpliwości kim może być ta osoba.Zamyśliłem się i nieumyślnie oparłem się o drzwi, które pod wpływem mojego ciężaru cichutko skrzypnęły. Od razu odskoczyłem. Dźwięki zza drzwi ucichły. Wejść czy nie? Nie mogę pozwolić żeby płakała tam sama. Nacisnąłem klamkę i popchnąłem lekko drzwi. Ku mojemu zdziwieniu otworzyły się. Po cichu wszedłem. Bałem się widoku który mogę zastać. Zakrwawionej łazienki jak z mojego koszmaru, pociętej brunetki... Szybko wyrzuciłem z głowy okropne myśli i zrobiłem kilka kroków. Z ulgą ujrzałem czystą, kremową łazienkę z Eleną siedzącą pod ścianą. Podbiegłem do nie i przykucnąłem przy niej. Nogi miała podciągnięte pod brodę a głowę spuszczoną. Usiadłem obok niej i przytuliłem ją do siebie.
-Hej, kochanie co się stało?-wyszeptałem. W odpowiedzi uzyskałem następne pociągnięcie nosem.
-Już dobrze... Jestem z tobą. Nic Ci nie grozi.-szeptałem jej do ucha. Wtuliła się bardziej w moje ramiona. Teraz była taka bezbronna, krucha, delikatna... Siedzieliśmy tak kilka minut. Słyszałem, że jej oddech się uspokoił. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem mówić.
-Czemu płakałaś? To przez Katy, prawda? Jeśli masz jakieś problemy to zawsze możesz mnie albo Louis'a poprosić o pomoc. Pamiętaj...
-Ale Harry ja...To nie przez Katy.-wyszeptała ledwo dosłyszalnie.
-Przez kogo? To ja? Czy coś powiedziałem...
-Nie.-przerwała mi gwałtownie.- Z Tobą  wszystko w porządku.-zaśmiała się cicho pod nosem.
-Proszę, powiedz mi. Chcę Ci pomóc. Elena nie ufasz mi?
-Ufam, Harry. Ale proszę, nie chcę o tym rozmawiać.-znowu musiałem się wysilić żeby cokolwiek usłyszeć. Po jej bladym policzku spłynęła łza.
-Hej, nie płacz. Słyszysz? Jestem z Tobą. Spójrz na mnie, proszę...- Jej oddech drżał. Lekko się poruszyła i podniosła głowę. Ujrzałem ciemne, błyszczące oczy otoczone długimi rzęsami. Ale mój wzrok przykuła inna rzecz. A dokładniej fioletowy siniak na jasnej skórze prawego policzka. Delikatnie przejechałem palcem po delikatnej skórze. Otworzyłem usta ze zdziwienia.
-Kto Ci to...?!
-Ćssss. Harry, proszę-szepnęła i znowu łza jak kryształ spłynęła po jej twarzy.
-Nie mogę tego tak zostawić.
-Musisz. Błagam Cię. Daj sobie spokój.-mówiła łamiącym głosem. Zacisnąłem usta w wąską linię. Spojrzałem na drżące, czerwone, pełne usta. Później przeniosłem wzrok na oczy... Aż ciary mi po plecach przeszły.
-Dobrze...-odparłem zrezygnowany.
-Obiecaj.-nalegała Elena.
-Obiecuję-przybliżyłem twarz do jej twarzy i cmoknąłem ją w czoło.Westchnęła z ulgą. A mnie nadal męczyło to, kto jej sprawił  tyle bólu. Już nie mówię o tym siniaku, bo wiedziałem, że to przez Kate.
-Zostaniesz ze mną?  Proszę.
-Oczywiście skarbie.Ale przejdźmy chociaż do salonu.-Pokiwała głową na ,,tak''. Wstałem i wziąłem ją na ręcę. Przeniosłem do salonu na kanapę i położyłem się obok niej. Przykryłem nas kocem. Ona wtuliła się w mój nagi tors.
-Dziękuję Ci.-usłyszałem jeszcze i zasnęła. Ja leżałem jeszcze długo nie mogąc zasnąć. Jedna pozytywna myśl. W ramionach trzymam skarb. Niestety nie ,,mój''...



***

Siema ziemniaczki <33
Przychodzę do Was z nowym rozdziałem :)  Według mnie taki sobie. Nudny i wgl. Ale w następnym mam nadzieję bedzie więcej akcji :)
Proszę o komentarze! Im więcej komentarzy tym rozdział będzie szybciej i dłuższy :)