czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 11 Takie jest życie

Muzyka: The Fray-Happiness

***




-Co ona tu robi?- warknąłem.
-Em…Katy jest moją znajomą-powiedziała Elena
-Znajomą. Ehe…
-Miło mi Cię znowu spotkać Harry-odezwała się brunetka i uśmiechnęła się sztucznie.
Odwróciłem wzrok od jej twarzy. Sama tapeta. Przerzuciłem spojrzenie na naturalniejszy widok, czyli na Elenę. Nie wyglądała na szczęśliwą, że przedstawia mi swoją ,,znajomą’’.  Nie wiem o co tu chodzi…
Po ,,miłym i serdecznym’’ powitaniu usiedliśmy przed telewizorem. Louis włączył jakiś film a ja przyniosłem popcorn.  Przyjaciel wybrał horror. Pusta brunetka usiadła obok mnie na kanapie, mimo, iż powiedziałem jej, że to miejsce dla Eleny. Zignorowała to. Lou i Elena usiedli na fotelach.  Film nie był straszny, ale mimo to dziewczyna ciągle przysuwała się do mnie. W końcu nie wytrzymałem i wstałem.
-Idę się przewietrzyć-rzuciłem i wyszedłem na taras. Chłodne powietrze owiało moją twarz. Czemu zawsze wszystko musi się spieprzyć?! Było tak dobrze. I jak zwykle ktoś musiał to wszystko zepsuć.  Nigdy nie będzie idealnie. Zawsze znajdzie się ktoś komu to się nie będzie podobało, i wszystko zniszczy. Westchnąłem. Ale co ja mogę na to poradzić? Takie jest życie.
      Wróciłem do salonu. Atmosfera dotychczas napięta, teraz była… No cóż. Louis potrafi rozśmieszyć każdego, bez wyjątku. Teraz było tak samo. Wszyscy płakali ze śmiechu. Sam pewnie też bym się śmiał gdyby nie to, że … Że co? Że nie wiedziałem dlaczego Elena ze mną zerwała, tak się zachowuje i w ogóle. Spojrzałem na jej roześmianą twarz. I wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Utonąłem w jej ciemnych, dużych oczach otoczonych wachlarzem gęstych, czarnych rzęs. Poczułem ciarki na ciele. Magiczna chwila. Wydawało się, że nic jej nie przerwie, ale jednak.
-O! Harry! Jesteś, to dobrze. -brunetka podbiegła do mnie i chwyciła za rękę.Z niechęcią oderwałem wzrok od tajemniczej dziewczyny i przerzuciłem wzrok na sztuczną brunetkę. Delikatnie wysunąłem dłoń spod jej uścisku.
-Yhym. Byłem się przewietrzyć.
-Tak wiem, wiem. Ale ten film był straszny! Tak się bałam...-znowu zaczęła swój monolog.Nawet już nie słuchałem tej paplaniny. Znowu spojrzałem na dziewczynę ale ona miała głowę spuszczoną.
 Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowie. Dowiedziałem się o Katy, że jest... Hm... Zabawna, szczera, trochę pusta ale miła.Lubi imprezować. Była znacznie starsza od Eleny i o rok starsza ode mnie. Gdy zaczynała dochodzić godzina 23.18 dziewczyna oznajmiła, że będzie się zbierać. Wstała i spojrzała na Elenę a później odchrząknęła.
-No tak! Zostań na noc. Jest już późno a ty masz daleko do domu...-powiedziała brunetka.o ciemnych oczach.
-Nie! Nie będę się narzucać!
-Przecież się nie narzucasz...-mruknąłem
-No jak nalegasz Harry, to zostanę.-wysłała mi szeroki uśmiech.
 Wziąłem jej torbę- w której jakimś cudem miała koszulkę na noc i rzeczy na przebranie.-i zaniosłem do wolnego pokoju. Później poszedłem wziąć prysznic do mojej łazienki. Podczas tej czynności miałem chwilę na zastanowienie. Co się w ogóle dzieje. Wszyscy zachowują się... co najmniej dziwnie. I skąd Elena zna Katy?! Sama mówiła, że nikogo nie zna i nie ma znajomych. W Londynie zna tylko Rachael. No właśnie! Rachael! Dawno jej nie widziałem. Od tego ,,wypadku'' w jej domu, prawie codziennie przychodziła do Eleny. Od... tygodnia jej nie widziałem ani razu. Może się pokłóciły? Nie...Raczej nie. Przecież przyjaźnią się od wielu lat. Takiej przyjaźni, byle kłótnia, nie zakończy. No i w ciągu tych kilku tygodni od kiedy znam Elenę , wiem, że na pewno pogodziłaby się z nią.
Gdy już skończyłem brać prysznic, owinąłem się ręcznikiem i wszedłem do swojego pokoju. Zanim poszedłem spać postanowiłem pójść zobaczyć jak Elena się czuje. Wyszedłem na korytarz. Louis chyba rozmawiał z Eleanor przez telefon, bo gdy przechodziłem obok jego pokoju słyszałem głos przyjaciela. Kierowałem się do pokoju Eleny ale po drodze jeszcze sprawdziłem pokój Katy. Pusty. Pewnie siedzą razem i gadają. Podszedłem do drzwi i podniosłem rękę by zapukać. W ostatniej chwili wstrzymałem rękę...Słyszałem krzyki Katy i ...płacz. Elena płakała. Ale dlaczego?! Wiem, że nie powinienem podsłuchiwać... ale zamarłem i nie mogłem się ruszyć. Przysłuchiwałem się wrzaskom. Moje usta zwężyły się w wąską linię. No przepraszam bardzo, ale dlaczego ta...ciota krzyczy na Elenę! I to jeszcze w taki sposób, że doprowadziła ją do płaczu. Miałem ochotę tam wejść i wyrzucić tą szmatę z mojego domu. Ale jednak...Nie byłem w stanie się ruszyć. Stałem nieruchomo i przysłuchiwałem się krzykom dochodzącym z pokoju.
-Co to było?!!! Mówiłaś, że z Nim zerwałaś!
-Bo tak zrobiłam...-szlochała El.
-Widziałam jak na Ciebie patrzył!-wysyczała Katy.
-Ja przysięgam...
-Trzym mordę! Masz sprawić żeby Cię znienawidził!
Kurde, o co tu chodzi?!  Usłyszałem odgłos kroków za drzwiami. Wciągnąłem gwałtownie powietrze.Już miałem uciekać ale osoba którą słyszałem, nie wychodziła. Stałem i nasłuchiwałem. Cisza. Żadne dźwięki nie dochodziły z pomieszczenia. Stałem tam może... Nie wiem. Około 3 min i nadal nic. No trudno. Wróciłem do pokoju. Moją głowę zajmowały przeróżne myśli. Kompletnie nie wiedziałem co o tym myśleć.Zrzuciłem z bioder ręcznik i położyłem się do mojego łóżka. Na wyświetlaczy komórki była godzina 00.36. Leżałem chyba z godzinę. Nie mogłem zasnąć. Cały czas myślałem o jednym. Miałem tyle pytań... Żadnej odpowiedzi.Przewracałem się z boku, na bok. Wypróbowałem każdą możliwą pozycję do spania i nadal sen nie nadchodził.W końcu podniosłem się i zszedłem z łóżka.Owinąłem się kocem i wyszedłem na taras. No cóż. Byłem całkiem nagi, a na dworze jak na jesienną noc, było bardzo zimno. Wpatrywałem się w ciemne niebo obsypane tysiącami błyszczących gwiazd. Jedna gwiazda, dokładnie nade mną świeciła bardzo mocno. Tuż przy niej była mniejsza ale równie mocno świecąca. Nie wiem dlaczego, ale od razu pomyślałem o Elenie.Właśnie ta druga, mniejsza ale też świecąca gwiazdka to była brunetka o pięknych ciemnych oczach, delikatnej porcelanowej cerze, tajemniczym ale przyprawiającym o zawał uśmiechu i głosie... który można porównać z głosem aniołów. Ale dlaczego to była ta mniejsza gwiazda, a nie ta duża,mocno świecąca, ,,zwracająca'' na siebie uwagę? No właśnie. Dziewczyna o której mówię nie jest taka. Przechodząc ulicą obok Ciebie nie zwróciłaby pewnie Twojej uwagi. Nastolatka, brązowe włosy, wysoka... Dziewczyna jakich wiele. Ale jeśli ją poznasz , to przekonasz się, że drugiej takiej na całym świecie nie znajdziesz. Mam wymieniać? Miła, troskliwa, bardzo wrażliwa, kochana, delikatna,piękna...sprawiająca wrażenie, że nawet muchy nie byłaby w stanie zabić. Opiekuńcza, ale także przytłoczona swoimi problemami. I to jest zadziwiające. Mimo, że jej rodzice zginęli w tragicznym wypadku, praktycznie nikt z rodziny kto mógłby się nią zaopiekować nie został...Ona nadal troszczy się o innych. A jak dowiedziałem się, że zatrudniła się w klubie nocnym żeby zarobić pieniądze po to by móc zapłacić mi za nocleg albo kupić sobie mieszkanie, myślałem, że poryczę się jak dziecko. Milion dziewczyn gdyby miały szanse ze mną zamieszkać, nie wahałyby się ani chwili. A ona jeszcze chciała mi zapłacić za to, że pozwoliłem jej zamieszkać u mnie. Zacznijmy od tego, że nie chciała się zgodzić bo jak to ona powiedziała,, Będzie mi sprawiać problemy''. Niesamowite.
    Wróciłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Czułem, że powoli zaczynam robić się senny. Przykryłem się kołdrą i wtuliłem twarz w poduszkę. No kurde! Leżałem 15 minut i znowu miałem problemy z zaśnięciem. Hm... Już wiem! Sięgnąłem ręką po słuchawki leżące na stoliku i po mp4. Włączyłem swoje ulubione piosenki m.in. Ed Sheeran, The Script, The Fray, Coldplay... Wsłuchałem się w melodię piosenek. Zadziałało. Od razu zasnąłem...
      



***

Witam! ;*
Przepraszam, że tak długo nic nie pojawiało sie na blogu ale miałam kompletną zawiechę. Brak weny i wgl. Ale w końcu, w pocie czoła, coś mi się udało nabazgrać :)

Proszę o komentarze <33 Aha! Jeszcze jedno. Jakbyście chciały być powiadamiane o rozdziałach to zostawcie w komentarzu swoje gg,tt czy co tam chcecie :)

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 10 Następny etap.

Hello ;>
Ten rozdział dodaję tylko dla Malikowej <33  Pod ostatnim rozdziałem nie było nawet 4 komentarzy. ;( Trudno.
Piosenka:Over Again

Jeszcze raz proszę Was o komenty! Docencie pracę innych :)

***

     *Z perspektywy Harrego*

      Z wrażenia opadłem na fotel. Ten sen był tak realistyczny.Grr...Teraz potrzebowałem zimnego prysznica i chwili spokoju żeby odreagować ten sen. Tak też zrobiłem. Poszedłem do łazienki i rozebrałem się. Wszedłem do kabiny i odkręciłem wodę. Nadal byłem w szoku więc temperatura wody nie zrobiła na mnie wrażenia. Lodowate krople wody spływały po moim rozgrzanym ciele.Cały czas przed oczami miałem ten straszny obraz.Tyle krwi...Cała łazienka...Ten smród...Podobny do rdzy. Koszmar.
      Po 10 min zacząłem trochę marznąć więc wyszedłem spod prysznica i owinąłem się ręcznikiem w pasie. Westchnąłem i spojrzałem w lustro.Teraz dopiero zaczęło powoli to do mnie dochodzić. To był tylko sen....

     *Z perspektywy Eleny*

     Nadal siedziałam na łóżku, zdziwiona zachowaniem Harrego. No trudno. Później do spytam...Albo i nie. Zerwałam z nim. Nie będę teraz w stanie spojrzeć mu w oczy. Zwlokłam się z łóżka i wziełam ciuchy do ubrania. W łazience zastałam... Dość straszny widok. Kafelki były od krwi. Wczoraj wieczorem przecież ja... I Harry przyszedł. Pewnie zabrał mi żyletkę... No nic. Szybko posprzątałam krew i wzięłam szybki prysznic. Rozczesałam włosy, ubrałam jakieś leginsy, koszulkę i sweterek. Na koniec pomalowałam rzęsy tuszem.Gotowa.

Przeszłam z łazienki do swojego pokoju. W drzwiach stał Harry. Tylko nie to. Jak już mówiłam: Nie jestem gotowa na rozmowę z nim.
-Musimy pogadać
-Harry, boję się, że nie mamy o czym-powiedziałam smutno i wyminęłam go w drzwiach. W oczach miałam łzy. Nie chciałam go okłamywać. W ogóle zrywać z nim. Miałam ochotę tera podejść do niego i go mocno przytulić.
     W kuchni stał Lou i robił śniadanie. Nawet nie miałam ochoty jeść mimo pięknych zapachów.
-Cześć-rzuciłam
-O hej! Wiesz co się stało Harremu?
-Nie-odpowiedziałam krótko.
-Mała, co jest?-odłożył wszystko co miał w  ręce i podszedł do mnie.
-Nic się nie stało- Tylko jakaś baba porwała moją kuzynkę, i kazała mi rzucić Harrego. To nic takiego.Dodałam w myślach.
-Em... Wiesz co. Nie jestem głodna. Pójdę się przejść
Ubrałam buty i wyszłam z domu. Na dworze...Jak to w Londynie, nie za ciekawie. Niby nie padało ale nad miastem ciągneły się ciemne chmury. Wolnym krokiem szłam przed siebie. Nawet nie zwracałam uwagi gdzie idę. Moją głowę zajmowały ważniejsze myśli.A dokładniej; Czy Rachael nic nie jest? Kto ją porwał? Gdzie jest? Czemu miałam zerwać z Harrym? Tyle pytań...Zero odpowiedzi.
      Tak byłam zamyślona, że nawet nie zauważyłam kiedy wpadłam na małą dziewczynkę.
-Ojej! Przepraszam Cię. Nic Ci nie jest?
-Nie.-Odpowiedziała z uśmiechem.
Blond kręcone włosy, różowe wstążeczki we włosach i duuże niebieskie oczy. Słodko wyglądała.Kilka metrów za nią szła wolnym krokiem pewnie jej mama. Uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Jak się nazywasz?-usłyszałam cichy głos. Spojrzałam na dziewczynkę
-Elena. A ty?
-Emily.
-Śliczne imię-uśmiechnęłam się. Takie małe, a potrafi wywołać uśmiech.
-Wiesz co. Ja chyba będę musiała już iść. Może się jeszcze spotkamy
-Dobze. Papa-pomachała mi.
Ruszyłam w stronę Milkshake City. Po drodze mijałam zabieganych ludzi. Wszyscy spieszyli się do pracy. Do pieniędzy. Próbowali wygrać wyścig z czasem. A cenne sekundy mijały.
-Dzień Dobry. Co podać?-spytała dziewczyna za ladą
-Czekoladowego shake'a.
-Dobrze. Polecamy shake'a One Direction.
-Nie dziękuję.-uśmiechnęłam się pod nosem.
-4 funty
-Proszę-podałam jej pieniądze i odebrałam shake'a.
Gdzie by tu teraz iść? Wyszłam z lokalu i ruszyłam przed siebie. U uszy wsadziłam słuchawki i włączyłam moją mp4. Po kilku minutach poczułam wibracje w kieszeni sygnalizujące przyjście sms'a. Wyciągnełam telefon. Wiadomość od numeru nieznanego. Serce przyśpieszyło... Otworzyłam...Krótka wiadomość i filmik. Kątem oka sprawdziłam czy nikt mnie nie obserwuje i skierowałam się do parku na ławkę. Usiadłam i drżącymi dłońmi chwyciłam telefon.Najpierw wiadomość:

,,Witaj Eleno. Mam dla Ciebie następne polecenie. Ale najpierw obejrzyj filmik. W roli głównej-Rachael. Za kilka minut dostaniesz instrukcję dotyczącą kolejnego etapu.


W co oni grają?! Już przecież zerwałam z Harrym! Zobaczymy o co chodzi z filmikiem.Włączyłam. Na początku ekram była czarny ale po chwili zobaczyłam kuzynkę.Siedziała z głową spuszczoną, ze związanymi rękoma i nogami. Po kilku sekundach podszedł do niej jakiś mężczyzna. Tak po prostu podszedł i ją kopnął w brzuch. Podniosła gwałtownie głowę. Na twarzy miała... krew? Nie, to nie na moje nerwy.Wcisnęłam komórkę do kieszeni . Znowu poczułam wibracje w kieszeni. No to zobaczymy czego teraz ode mnie chcą...

   *Z perspektywy Harrego*

-I tak po prostu ją puściłeś?!
-Nie wrzesz na mnie! Po prostu wyszła. Zaraz wróci-zapewniał mnie Louis
-Mam nadzieję. Bo jak nie to...
Drzwi się otworzyły. Zamarłem. Stanęła w nich Elena. Kamień spadł mi z serca. Ale chwila, chwila. Za nią stoi...
-Em... Cześć. Harry poznaj Katy.
Przede stanęła... No zgadnijcie kto?! Brunetka, wysoka, dokładnie ta sama którą spotkałem w klubie jak byłem z Louisem.

piątek, 11 stycznia 2013

Imagin +18 z Zaynem

Joł laski ;*
Dzisiaj nie byłam w szkole bo jestem chora ;/ No i piszę z Alex ( to jest jej profil kilk ) tak z nudów postanowiłyśmy napisać razem imagina. Jedno zdanie ona, jedno ja :P Zobaczcie co z tego wyszło :D

Przy okazji polecam wam, jej boskiego bloga *.* Z Malikiem w roli głównej. http://foralittlewhileinsidemyarmsbaby.blogspot.com/

Aha.Jeszcze jedno. Dedykuję wszystkim zboczonym nastolatkom*.* Oraz Malikowej ;*

***

Był piękny, sobotni wieczór.A ja siedziałam sama w domu. Postanowiłam zadzwonić do mojego chłopaka - Zayn'a. Odebrał. Okazało się że też nie ma planów na wieczór.Zaprosił mnie do siebie. Pobiegłam do pokoju się przygotować.Wzięłam prysznic. Ubrałam pudrowe rurki,fioletową, cekinową bluzeczkę bez ramiączek,do tego w tym samym kolorze co spodnie, bolerko i czarne platformy. Chwyciłam czarną kopertówkę. Wsunęłam do niej prezerwatywy.( hahahaha xd) Zrobiłam subtelny makijaż i spryskałam się ulubionymi perfumami.Wyszłam z domu, przekręcając klucz w zamku. Do domu Malik'a miałam niedaleko.Doszłam (bez żadnych skojarzeń ;p) tam w 10min.Zapukałam lekko w drzwi.Chłopak szybko mi otworzył.Rzuciłam się na niego. Wpiłam swoje wargi w jego czerwone, miękkie usta.Oplótł dłonie wokół mojej talii i podniósł.Mmmm... Całowaliśmy się namiętnie.Dotarliśmy do sypialni. Rzucił mnie na łóżko i zrzucił z siebie koszulę ukazując swój umięśniony tors. Przygryzłam dolną wargę. Kucnęłam i składałam delikatne pocałunki na jego klacie. W między czasie z ciągnął ze mnie bolerko i bluzkę.Męczył się chwile z rozpięciem od stanika. W końcu stracił cierpliwość i zerwał go ze mnie.
- Ej, znów popsułeś - rzuciłam z pretensją
 On tylko uśmiechnął się łobuzersko i zaczął całować mój dekolt.Schodził coraz niżej i niżej....aż dotarł do mojej kobiecości.Pozbawił mnie spodni oraz skąpych majtek.Wydawaliśmy przy tym różne dźwięki. Zayn zdecydował się zapewnić mi dawkę przyjemności.Włożył we mnie dwa palce i zaczął szybko poruszać.
Mój oddech zaczął przyśpieszać. Z ust wydobywały się głośne jęki.
-Tak Zayn! Tak!-krzyczałam z podniecenia.
 Malika to motywowało do dalszego działania. Do szybkiego poruszania palcami dołożył trzeci palec oraz zaczął drugą ręką pieścić moje piersi.Czułam, że zaraz dojdę. Postanowiłam zamienić się z chłopakiem miejscami. Przewróciłam go na łóżko.Rozpięłam jego spodnie i zsunęłam je z niego.W bokserkach zauważyłam sporych rozmiarów wybrzuszenie. Zciągnęłam je z niego i nachyliłam się.Muskałam ustami delikatnie jego męskość. Spojrzałam w jego oczy w których widziałam szczęście.
Uśmiechnęłam się do niego uwodzicielsko i zabrałam się do roboty.Wzięłam jego ,,kolegę'' w dłonie i zaczęłam szybko poruszać.Czułam, że mu się podoba. Wzięłam go do ust .
Przygryzałam. lizałam,ssałam... Po prostu robiłam mu loda.Wreszcie przyciągnął mnie do siebie i zdecydowanym ruchem wszedł we mnie.Poruszał biodrami w przód i w tył.
Obydwoje jęczeliśmy... Pewnie cała ulica słyszałam nasze krzyki.Jednak w tej chwili mnie to nie obchodziło. Wpiłam palce w jego sztywne od żelu włosy.
Byliśmy strasznie podnieceni. Mulat przyśpieszył ruchy. Zaczeło brakować mi tchu.Obydwoje doszliśmy w jednym momencie 
 -Jesteś niesamowita - mruknął mi do ucha.
 -Wiem-odpowiedziałam. Na koniec pocałowałam go namiętnie
 Opadliśmy zmęczeni na łóżko. Przykrył nas kołdrą.
Oparłam głowę na jego klacie i zasnęłam w jego ramionach.

***
 O kurde, nie wiedziałam że tego tak dużo jest :P Na gg wydawało się mniej :P 

środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 9 It was an ugly dream.

Hejo ;*
Oto nowy rozdział :) Jestem naprawdę ciekawa waszej reakcji ;p
Przepraszam za błędy i proszę o komentarze. Dziękuję za 5 komentarzy pod ostatnim rozdziałem♥

Muzyka obowiązkowa: Skinny Love

Następny jak będzie 6 komentarzy :)
***

Obudziłem się na łóżku obok Eleny.Nie spała już. Dziewczyna dzisiaj wyglądała o wiele lepiej. Uśmiechnęła się do mnie .
-Dzień dobry-powiedziała i pocałowała mnie w usta.zna początku nie odwzajemniłem pocałunku bo byłem zdziwiony.Ale po chwili przedłużyłem tę chwilę i pogłębiłem pocałunek. Całowaliśmy się namiętnie i zmysłowo. Ona położyła rękę na mojej klatce piersiowej. Zrobiło mi się gorąco. Powoli oderwała się ode mnie i obdarowała mnie pięknym uśmiechem.
-Czemu przerwałaś?-spytałem niezadowolony.
-Shhhhhhh...
Wstała i wzięła rzeczy z fotela. Udała się w kierunku łazienki . Jeszcze w drzwiach odwróciła się do mnie, mrugnęła i jej nie było. Wypuściłem głośno powietrze. Nie rozumiałem o co chodzi. Wczoraj roztrzęsiona, zapłakana...  A teraz?
Po kilku minutach wyszła i powiedziała
-Idź do łazienki a ja pójdę przygotować śniadanie-uśmiechnęłam się do mnie i wyszła z pokoju. Trudno. Nie miałem wyboru. Wstałem z niechęcią i wybrałem jakieś ciuchy do ubrania.W łazience wykonałem poranną toaletę i przebrałem się. Ręką przeczesałem włosy i byłem gotowy.
Już na korytarzu unosił się zapach tostów. Wszedłem do kuchni ale tam nikogo nie było. Na blacie leżały brudne naczynia. Pomyślałem że mogą być w salonie więc tam się udałem. Miałem rację... ale chwila! Czemu Elena siedzi Louisowi na kolanach?! Co chwilę się śmiała i szeptała mu coś na ucho Odchrząknąłem. Spojrzeli się na mnie.
-Cześć Harry-powiedział wesoły Lou.
-Cześć-mruknąłem. Usiadłem na fotelu i wziąłem tosty które leżały na stole.
-Wy nie jecie?
-Ja już jadłem a ...
-...a ja jeszcze nie-uśmiechnęła się do mnie. Przesiadła się obok mnie i zaczęła jeść. Po posiłku  posprzątaliśmy i rozłożyliśmy się przed telewizorem.
-Wiecie co , ja chyba zacznę się zbierać bo za pół godz. idę do Eleanor.-oznajmił Louis i poszedł się przygotować.
Dziewczyna wstała i usiadła obok mnie. Przyglądała mi się.
-O co chodzi?-spytałem rozbawiony.
-Mam przystojnego chłopaka.
-Myślałem że my zer... Aha! Tobie chodzi o Louisa!-stwierdziłem smutno
-Nieeee. Chodzi mi o Ciebie-i jak na potwierdzenie tych słów musnęła wargami moje usta. Odwzajemniłem. Ona robiła coraz śmielsze kroki. Wsunęła język do mojej jamy ustnej. Nasze języki tańczyły wspólny taniec. Nasze pieszczoty przerodziły się w zmysłowe gesty.Czułem jej zaoach. Doprowadzała mnie do szału. Zarzuciła mi ręce na szyję i przybliżyła się. Ja ją przyciągnąłem do siebie. Wsunęła ręcę w moje włosy. Nasze ciała się stykały. I znowu Elena przerwała. Spojrzałem spragniony na jej usta.Oddychaliśmy głęboko. Oddechy nierówne i przyśpieszone.Ona uśmiechnęła się zadziornie i powoli się podniosła. Śledziłem wzrokiem jej ruchy. Ona oparła się o ścianę na przeciwko i patrzyła na mnie. Podszedłem do niej. Nachyliłem się... i w tym momencie zadzwonił mój telefon. Chciałem go zignorować, ale mój dzwonek mi na to nie pozwolił. Mruknąłem pod nosem jakieś przekleństwa i odebrałem telefon. Elena zachichotała i odeszła kilka kroków. Po skończonej rozmowie...
-Eleno..
-Tak?
-Emm... Będę musiał wyjść na 2 godziny. Mam spotkanie z menadżerem-powiedziałem smutno.
-Nie smuć się. Zobaczymy sie za dwie godz.-cmoknęła mnie w policzek i odeszła
Ubrałem buty i zawołałem Lou. Powiedziałem mu o telefonie. On zadzwonił do Eleanor i ustalił, że przyjdzie do niej wieczorem. Wyszliśmy z domu. Zamknąłem drzwi na klucz i wsiedliśmy do mojego czarnego Porsche.


                                                                                      ~*~

     Już nie mogłem się doczekać kiedy wrócę do domu. Spotkanie odbyło się żeby Paul nam przekazał, że niedługo zaczyna się trasa koncertowa itp., itd. Obecnie staliśmy w ogromnym korku. Lubię Londyn, piękne miasto i w ogóle, ale te korki mnie czasami denerwują.
      Po 40 min dojechaliśmy do naszej willi. Wyleciałem z samochodu jak poparzony. Nawet nie wiem czemu, ale po prostu śpieszyło mi się do Eleny. Miałem złe przeczucia. Skąd one się wzięły? Przypomnijmy sobie wczorajszy dzień... .. i już nic nie trzeba tłumaczyć. Rzuciłem Louisowi kluczyki od auta i pobiegłem do drzwi. Naparłem na nie...Otworzyły się. Ale chwila przecież ja je zamykałem! Słyszałem przyspieszone bicie mojego serca. Uspokój się Styles! Może wyszła sobie na spacer, albo przejść się z Lily? Wszedłem do holu. Na razie w porządku. Salon jest okej. Teraz kuchnia. Wbiegłem do pomieszczenia... i mnie po prostu wryło w ziemię. Na blacie leżał duży nóż. Cały we krwi. Z szafki na ziemię spływała gęsta czerwona ciecz. Na podłodze były czerwone plamy. To coś lub ktoś... wyszło z kuchni w stronę... schodów! Poszedłem za śladami. W głowie mi się kręciło od takiej ilości krwi. Myślałem że zwymiotuję. Na ścianie była odciśnięta czerwona dłoń. Dotarłem na piętro. Znowu na ziemi kropelki krwi. One prowadzą do... łazienki. Na palcach podszedłem do łazienki. Przerażająca cisza dżwięczała mi w uszach. Słyszałem swój oddech. Położyłem drżącą rękę na uchylonych drzwiach. ,,Chyba zaraz zemdleję''. Dobra. Zebrałem się w sobie. Lekko pchnąłem drzwi... I to co tam zastałem sprawiło...Ten widok dosłownie zwalił mnie z nóg. Opadłem na ziemię ledwo przytomny. Może opiszę wam ten widok. Cała, dosłownie cała łazienka we krwi. Ściana, podłoga, wanna, blat, zlew...sufit. Wszystko we krwi. A teraz najgorsze. Nie no nie mogę! Na ziemi oparta o wannę leżała Elena. Była cała pocięta... wyglądała jakby ją ktoś przed chwilą biczem smagał. Z ust wypływała jej krew. Oczy miała przymknięte. Wokół niej z sekundy na sekundę powiększała się kałuża krwi. Nie! To nie na moje nerwy. Wybiegłem z pomieszczenia. Szybko zbiegłem po schodach. Louis stał w wejściu do kuchni oszołomiony widokiem. Jak mnie usłyszał, obrócił się.
-Elena nie żyje...-rzuciłem. Jak zobaczyłem jego wzrok dodałem:
-Łazienka
-Gdzie idziesz?-spytał
-Rzucić się pod samochód. -On tylko pokiwał głową. Chyba był w niezłym szoku bo chyba nie do końca zrozumiał sens moich słów.
Wybiegłem z domu. Wsiadłem do auta i ruszyłem z piskiem opon. Rozpędziłem się do maksymalniej prędkości. Jechałem jakąś drogą na obrzeżach Londynu. Cały czas prędkością ok. 200km/h. Moje nerwy nie wytrzymały. Wybuchnąłem płaczem. Puściłem kierownicę...
     
                                                                                        ~*~
       Zerwałem się z .... ziemi? Gdzie ja do jasnej cholery jestem?! Rozejrzałem się. Chwila moment. Jestem w moim pokoju i leże na ziemi. Orientacja w terenie udana. Aha, no i jeszcze dupa mnie boli. Wstałem szybko. Widok który ujrzałem był... w tamtym momencie bardzo dziwny. Elena jakby niby nigdy nic... leżała w mojej pościeli tak jak ją wczoraj położyłem. Spojrzałem przez okno. Robiło sie już coraz jaśniej.
-Harry? Coś się stało?-usłyszałem cichutki głos na którego dźwięk serce wyrywało mi się z piersi.
-A... ty....-tępo patrzyłem na nią nie umiejąc sensownie poskładać zdania. I teraz mi się coś przypomniało. Rzuciłem się do biegu w kierunku korytarza. Mina dziewczyna pewnie musiała być bezcenna ale nie. miałem czasu tego sprawdzać. Wbiegłem do pokoju Louisa.
-LOUIS WSTAWAJ!!!! RUSZ SIĘ DO CHOLERY!!!-wywaliłem go z łóżka
-Kurwa... Co jest?!
-Co się wczoraj, raczej dzisiaj... albo nie , wczoraj! A może to było dzisiaj?
-Ogarnij się!-dał mi z liścia w policzek. Pomogło.
-Co się wczoraj stało?!
-No...Elena z tobą zerwała..-na te słowa zesztywniałem. Wydawało mi się to tak dawno..
-Jak wróciła ze spaceru w nocy to poszła do swojego pokoju, pocięła się żyletką. Ty położyłeś ją u siebie i położyłeś się na fotelu przy łóżku-powiedział szeptem
-O kurwa...- tylko to w stanie byłem wybełkotać. Teraz wszystko do mnie dotarło... To całe zdarzenie... TO BYŁ SEN!!!!
  
  

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 8 Cholernie się boję...

Hej :(
 Wiecie co, jest tyle wejść na bloga , a tak mało komentarzy. Odechciewa się pisać jak nawet kilka miłych słów nie usłyszę. Chyba tylko kilka pojedynczych osób napisało coś miłego, ale niestety tylko po razie. Więcej miłych komentarzy nie ma. Ciągle tylko piszecie, że ,,za krótki'', albo ,,za rzadko'' dodaję ;/  Jedna z Was napisała, że zna dziewczynę która ma 5 blogów i codziennie coś na któregoś wrzuca. Ale ja nie jestem tą dziewczyną! Mam też życie poza blogiem! Np: szkołę, obowiązki, naukę, czas dla znajomych... i jeszcze dwa blogi. Więc proszę was, może zamiast ciągle pisać że za mało, za rzadko, kilka miłych słów ;(
Macie szybciej rozdział. Jest dłuższy więc mam nadzieję że chociaż z 4 miłe komentarze się pojawią :)

Piosenka - musicie włączyć odtwarzanie :) Miłego czytania.

***

   *Z perspektywy Eleny*

-Harry... to koniec.
Wyswobodziłam się z ramion Harrego. Nawet nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Zrobiłam krok w tył. I czekałam. Słyszałam jego nierówny oddech.
-Dlaczego?-spytał łamiącym się głosem.
Usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się, za mną  stał Louis. Nawet nie wiedziałam, że tu jest. Podszedł do nas i spojrzał na mnie uważnie.
-Czemu Ciebie tak długo nie było?
Westchnęłam.
-Nie ważne. Nie musisz wszystkiego wiedzieć.-odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do ,,swojego '' pokoju. Wzięłam piżamę składającą się z szortów i dużej bluzki i weszłam do łazienki.Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic.
   Cały czas starałam się nie rozkleić. Powstrzymywałam łzy cisnące mi się do oczu. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam niepohamowanym płaczem. Moje łzy mieszały się z kroplami gorącej wody.Moim rozgrzanym ciałem wstrząsały fale dreszczu. To uczucie było nie do opisania. Sprawiało wiele bólu.,,Dlaczego mnie to spotkało?'' -Ile razy zadawałam sobie to pytanie... Ile razy źle się to kończyło... Nigdy nie miałam osoby do której mogłabym pójść i się wypłakać, dlatego ,,radziłam'' sobie sama.Wyszłam z parującej kabiny i otuliłam się czarnym, puchatym ręcznikiem.Wyciągnełam z szafki małą, ostrą przyjaciółkę. Wzięłam głęboki wdech i delikatnie dotknęłam nią ręki.
Zrobiłam jedną kreskę, drugą... ulga. Czułam ulgę, nie czułam ,,bólu''. Ten cholerny ból, tam w środku, w moim sercu które zostało zranione.

     *Z perspektywy Harrego*

     Co robić?  Styles myśl! Moją głową zaprzątały myśli: ,,Dlaczego ona płacze'' ,,Dlaczego to zrobiła?". Nasunęła mi się myśl , że ją ktoś do tego zmusił. Szybko ją od siebie odrzuciłem. Nie no nie mogę tak siedzieć!
    Wstałem z kanapy i poszedłem do jej pokoju. Skradałem się na palcach, chociaż nawet nie wiem czemu. Bałem się. Zachowywałem się najciszej jak potrafiłem. Zacisnąłem rękę w pięść i przyłożyłem ją do gładkiej powierzchni drzwi. W środku czułem ten znany mi ból brzucha. Z nerwów. Uniosłem trochę pięść... i zapukałem trzy razy... Cisza. Nie słyszałem żadnych dźwięków dochodzących z pokoju. W domu też panowała nieznośna cisza. Louis chyba już spał albo był w łazience. Zapukałem jeszcze raz. Cisza dźwięczała mi w uszach. Zaczęła mnie głowa boleć. Aż nagle... usłyszałem cichy szelest, ale naprawdę trzeba było wytężyć słuch. A może mi się zdawało? Sterczę już przed tymi drzwiami jakieś 10min. No trudno... Ale czemu ja po prostu tam nie wejdę?
Podniosłem drżącą dłoń i położyłem na klamce. Delikatnie, w obawie że narobię hałasu, nacisnąłem ją. Nic.Drzwi nie ustąpiły. Zamknęła drzwi na klucz.Poczułem rozczarowanie. Serce mi waliło tak jakby chciało się wybić z mojej piersi. Słyszałem głośnie bicie , zranionego serca.
Poddałem się. Jeśli nie chce mnie widzieć... trudno. Cicho odwróciłem się na pięcie i zrobiłem pierwszy krok. Jeszcze raz spojrzałem na drzwi. Klamka się poruszyła. Chwila! Może mam omamy?! Zamknąłem oczy i otworzyłem... Zobaczyłem bladą drobną twarz Eleny za drzwiami. Boże, jaka ulga! Chciałem do niej podejść , przytulić ją... Nie moglem się ruszyć. Stałem sparaliżowany i patrzyłem w jej piękne oczy.
-Coś się stało?-usłyszałem ten piękny, cichy głos.
W tym momencie nie wytrzymałem. W jednym kroku pokonałem dzielącą nas odległość i porwałem ją w ramiona. Ona przestraszona odskoczyła. Spojrzałem...jej bluzka była we krwi!  Na ręcę były widoczne świeże jeszcze rany. Przyłożyłem rękę do ust żeby nie krzyknąć. Momentalnie zrobiło mi się gorącą  i słabo. Głęboko oddychałem próbując się uspokoić. Ona patrzyła na mnie ze strachem w oczach. W końcu oprzytomniałem i podszedłem do niej. Ona zrobiła mały krok w tył.
-Nie bój się.-wyszeptałem
-Ja się nie boję... Harry! Co ja gadam za pierdoły?! Cholernie się boję...-wybuchła płaczem. Przytuliłem ją do swojej piersi. Głaskałem ją po głowie, ramionach, plecach...
   
      Położyłem dziewczynę delikatnie na łóżku i przykryłem kołdrą. Jej twarz była taka spokojna...  W końcu zasnęła. Wyszedłem cicho z pokoju żeby powiedzieć Lou co się stało. Znalazłem go w jego sypialni.Siedział na łóżku i ... czytał książkę? Dziwnie to wyglądało ale kit. Jak mnie zobaczył od razu ją odłożył i spojrzał na mnie wyczekująco. Usiadłem na fotelu i westchnąłem niespokojnie.
-Poszedłem do jej pokoju żeby zobaczyć czy wszystko w porządku. Długo nie otwierała . W końcu jak już chciałem iść... otworzyła drzwi. Była przestraszona. Naprawdę. I... -urwałem
-...miała bluzkę we krwi, dłonie, ręcę... Cięła się.-po moim policzku spłynęła łza.
-Uspokajałem ją iiii...-wypuściłem głośno powietrze z ust. Czuć było napiętą atmosferę.
-Zasnęła w moich ramionach. Położyłem ją do mojego łóżka. Zostanę z nią na noc , żeby znowu nie zrobiła czegoś ...-Louis pokiwał głową na znak że rozumie.
-A byłeś w łazience? Zabrałeś...
-Tak.Podłoga była od krwi... Żyletkę jej zabrałem-skończyłem. Byłem roztrzęsiony. Przyjaciel podszedł do mnie i mnie przytulił. Tego potrzebowałem.
    

                                                             

piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 7 Harry...this is the end

Hello!
Cześć misiaki :) Nawet nie wiem jak Wam podziękować za liczbę komentarzy ;') Pod każdym rozdziałem jest coraz więcej :)
Wiem że ostatnie rozdziały były nudne , mało się działo i zero akcji więc w tym trochę się wyjaśni oraz jest dłuższy :)
Miłego czytania ;***
Piosenka: wiem, że już była, ale ja ją tak kocham *.* Ostatni raz :P LM-Turn Your Face

***

Zamarłam. Moje ciało przeszedł dreszcz. Na plecach i karku poczułam kropelki potu.Nie byłam w stanie się ruszyć z miejsca.




-Czego ode mnie chcesz?-usłyszałam swój drżący głos
Chwila! Czy ja to powiedziałam?! Chyba tak... Nie wiem skąd ta pewność siebie...
-Ale uspokój się, dziewczyno! Nic Ci nie zrobię, nikomu nie stanie się krzywda... oczywiście pod jednym warunkiem.
-Zrobię wszystko co chcesz, ale proszę, nie krzywdź nikogo.-powiedziałam błagalnym tonem
-Mam plan, który składa z kilku etapów. Zacznijmy od pierwszego. Masz zranić Harrego, albo z nim zerwać -kobieta ciągneła chłodnym głosem nie zważając na moje słowa.
-Ale pamiętaj, jeśli ktokolwiek się o tym dowie... -skierowała lufę pistoletu w stronę Lily.Zasłoniłam sobie usta rekami żeby nie wrzasnąć.
-Niee-jęknełam
...padnie pierwsza ofiara- ciągneła kobieta. I w tym momencie usłyszałam strzał. Podskoczyłam z przerażenia. Schowałam twarz w dłoniach i wybuchłam płaczem. ,,Niech mnie ktoś stąd zabierze'' Moim ciałem wstrząsały fale dreszczu. Nie miałam odwagi otworzyć oczu.Usłyszałam jej wredny śmiech.
-Uspokój się!
Cała drżałam. Cały czas szlochałam. Otworzyła oczy... Nie ma krwi... Lily jest cała... moment...LILY NIC SIĘ NIE STAŁO!!! Upadłam na kolana i przytuliałm sie do równie przerażonego psa. Jak sie okazało wariatka strzeliła w ziemię... żeby nas przestraszyć.
-I jeszcze jedno. Nikt o niczym nic nie wie. Zrozumiałaś?!-pokiwałam głową. Ona nawet nie patrzyła czy przytaknęłam tylko sie odwróciła i odeszła. Zostawiła nas same, przestraszone... nie to mało powiedziane. Przerażone! Skulone na ziemi. Nie mogłam uspokoić płaczu.

         *Z perspektywy Harrego*


       Obudziłem się w bardzo niewygodnej pozycji.Ała! Noga mnie bolała. Lekko ją rozprostowałem i uchyliłem powieki.Ała! W pokoju paliło sie światło, które przedzierało się przez moje powieki. Potarłem oczy.Chyba Louis się o mnie opierał... Tak! To był Louis. Delikatnie go zsunąłem z Siebie i oparłem na poduszce. Przykryłem go kocem i spojrzałem na jego twarz. Lekki uśmiech...Wyglądał słodko, naprawdę. Ale chwila! A gdzie jest ... Elena! W salonie jej nie ma, tyle zdążyłem się zorientować. Ale chwila, Styles! Spokojnie... Może jest w swoim pokoju. Starając sie zachować spokój i próbując nie rzucić się do biegu , wszedłem po schodach. Sprawdzałem we wszystkich pokojach... Nie ma!!! Chwila, jeszcze jeden pokój. Otworzyłem drzwi i rozglądnąłem się ale i tam czekał mnie zawód.Cholera! Zbiegłem po schodach już  nie kryjąc przerażenia.
-Louis! Tommo! -zacząłem potrząsać przyjacielem. Nic, zero reakcji
-TOMLINSON ,DO JASNEJ CHOLERY, OBUDŹ SIĘ!!!!
On zerwał się na równe nogi.
-Boże, co sie stało?! Wszyscy żyją? Nic ci nie jest?! Nie?! To o co chodzi?!-krzyczał do momentu póki na mnie nie spojżał. Jak zobaczył mnie roztrzęsionego, przerażonego... zrozpaczonego... Po prostu mnie przytulił.
-Harry, powiedz mi co się stało.
-Nie ma Eleny. Słuchaj!-od razu powiedziałem w obawie że zacznie mnie przekonywać żebym się uspokoił bo przecież dziewczyna mogła np. iść do sklepu po bułki.
-EJ! Chwila!!!!- Spóźniony zapłon. Jak zwykle. Tak mnie olśniło że walnąłem tzw. face-palma.
-Co?!
-No bo Jak oglądaliśmy film to ona powiedziała, że idzie wyjść z Lily czy coś takiego!-tłumaczyłem przyjacielowi ,krzycząc jakbym nie mógł tego mówić normalnie.
-No, tak ale my oglądaliśmy film ok. godz 20.00 a teraz jest... No właśnie, która godzina?
Spojrzałem na zegarek i aż krzyknąłem z przerażenia.
-01.58!!! Na pewno coś jej się stało!
-Dzwoń do niej!-polecił albo raczej rozkazał mi Louis.
-Drżącymi rękoma wyciągnąłem telefon kieszeni i wybrałem numer do dziewczyny.
Kurde, nie odbiera! Niech to szlag! Co robić, Styles myśl!
Opadłem na kanapę z bezradności. Louis usiadł obok mnie. Nagle zerwałem się gwałtownie i rzuciłem się w kierunku drzwi. Zacząlem ubierać buty
-Co ty robisz? Harry, teraz jej nie znajdziesz. Londyn jest wielki, nie ma szans żebyś ją znalazł w nocy!
-Wolę to, niż siedzieć bezczynnie.-rzuciłem ubierając kurtkę. I w tym momencie drzwi wejściowe się uchyliły. Najpierw chude,drobne place ... później Elena.Kamień spadł mi z serca. Naprawdę, wielka ulga. Od razu podbiegłem do niej i ją przyciągnąłem do siebie. Za nią weszła Lily.Przytuliłem do siebie dziewczynę . Ale ona się nie poruszyła. Spojrzałem w jej oczy i się przestraszyłem. Widziałem w nich tylko strach, rozpacz... i łzy.
-Boże Elena, co sie stało?-spytałem tuląc ją do piersi.
-Harry, wszystko w porządku-powiedziała prawie szeptem. Oczywiście nie zabrzmiała przekonującą więc mocniej ją objąłem. Gładziłem dłonią jej plecy.
-Jesteś bezpieczna-powiedziałem całując ją w głowę. Ale ona się delikatnie odsunęła ode mnie. Nie spojrzała mi w oczy. Głowę miała spuszczoną.Wzięła wdech i powiedziała drżącym głosem:
-Harry... to koniec.

***

O boże! Tak się ciągną te rozdziały... zero akcji i wgl nudy. Od razu zabieram się za pisanie następnej części. :)
A związku z tym że aż 5 komentarzy było pod ostatnią notką, następny pojawi się dopiero jak będą 4 komentarze :)
Buźka ;**