Muzyka
Ze snu
wyrwał mnie irytujący dźwięk mojego telefonu. Usłyszałam ciche mruknięcie
Harry'ego. Mimo świadomości co mnie czeka dzisiejszego dnia, miałam dobry
humor.
-Harry...
-Dzień
dobry..- mruknął zaspany na co uśmiechnęłam sie pod nosem.
-Przepraszam,
że Cię budzę ale muszę już wstać.
-Ah, tak.
Racja.- rzucił. Poczekałam chwilę ale nadal sie nie ruszył.
-Harry, ale
teraz.
-No już,
już. -sapnął niezadowolony. Puścił mnie żebym mogła wstać. Wyglądało no to, że
spałam w Jego objęciach.
Podeszłam do krzesła i zabrałam ubrania przygotowane na dzisiejszy dzień i
oznajmiłam brunetowi, że idę do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, czyli
umyłam twarz, zęby, rozczesałam włosy i splotłam kłosa oraz się ubrałam.
Spakowałam resztę kosmetyków do mojej fioletowej kosmetyczki i wróciłam
do pokoju. Dołożyłam ją do walizki i postanowiłam zejść do kuchni, przygotować
coś na śniadanie. Harry'ego już nie było w moim pokoju co oznaczało, że obecnie
ubiera się w swoim.
Zbiegłam do kuchni. Już na schodach czułam boski zapach. Mmmm...
Czyżby omlet? Strzał w dziesiątkę. Przy blacie stał Harry.
-Naprawdę
nie musiałeś. - uśmiechnęłam się. On odwrócił się do mnie przodem.
-Ej, a kto
powiedział, że to dla Ciebie? - no racja. Nie bardzo wiedziałam co powiedzieć,
a Hazza widząc moją minę zaczał się głośno śmiać.
-Żartuję. No
jasne, że dla Ciebie. Siadaj.- wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Po chwili
przede mną pojawił się gorący omlet. Chłopak usiadł naprzeciw mnie i razem
zaczęliśmy konsumować śniadanie.
Gdy skończyliśmy pomogłam chłopakowi posprzątać.
-A właściwie
gdzie jest reszta? - spytałam. I jak na zawołanie usłyszeliśmy odgłosy w
salonie a po chwili w kuchni stawiła się cała czwórka.
-Dzień dobry
rodzinko!- uśmiechnął się Louis.
-Dzień
dobry- odpowiedziałam grzecznie. Przywitałam się z resztą i zajęłam się z
brunetem przygotowywaniem kolejnych porcji jedzenia.
Poranek mijał nam bardzo szybko w świetnych humorach. Niestety nadeszła pora na
mnie. Dopakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, sprawdziłam czy niczego nie
zapomniałam i byłam wreszcie gotowa. Hazz pomógł mi znieść walizkę na piętro.
No i nadszedł czas na pożegnanie. Nie wiedziałam co mnie czeka w Polsce, co się
dzieje z Rachael, jakie Kate ma zamiary wobec mnie i czy kiedykolwiek jeszcze spotkam
tą piątke która sprawiła, że chociaż te pare dni były miłe.
Ze łzami w
oczach rzuciłam się na szyję Niallowi.
-Niall
dziękuję Ci za... wszystko. Za wczoraj, za to, że pomogłeś mi skopać tyłek
Louisowi.- zaśmiałam się przez łzy.
-Nie ma za
co. Trzymaj się Mała!- przytulił mnie mocno i odszedł kilka kroków dalej
udając, że wszystko w porządku.
-Będziemy
tęsknić. Uważaj na siebie i pamiętaj, że zawsze Ci pomożemy. Dzwoń kiedy
chcesz.- mocno uściskałam Liama i podziękowałam.
-Nie
zapomnisz o nas, nie? Jak mówił Liam i Niall, trzymaj się i bądź
ostrożna.-trochę zdziwiły mnie słowa Zayna. ''Bądź ostrożna''? Wiem o czymś?
Nie, niemożliwe.
-Dziękuję
Ci.
-No chodź tu
młoda- przygarnął mnie Louis. Jezu jak ja będę tęsknić... - Chłopcy już
wszystko powiedzieli. Ja powiem tylko, że fajnie się z tobą mieszkało ale tych
żelek ci nie zapomnę- puścił mi oczko.
-Oj Louis,
Louis. Obiecuję, że Ci je odkupię- zaśmiałam się.
-Obiecuję,
że będę dobrze opiekował się Lily.- tak dobrze słyszeliście. Lily zostaje...
Kate nie pozwoliła mi jej zabrać. Jedynej osoby dzięki której jestem jeszcze
przy życiu.
-Dziękuję.-
rozpłakałam sie na nowo.
No i
Harry...
Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Wtuliłam
się w miękką bluzę, zostałam otoczona silnymi ramionami. Jak czuć się
bezpieczniej? Słone łzy wsiąkały w materiał. Wtuliłam twarz w Jego szyję. Po
moim policzku spłynęły łzy. Nie moje ale Jego.
-Harry nie
płacz- wydusiłam. - Obiecałam, pamiętasz? Wrócę.
-Wiem.
Eleno...
Niech to
szlag! Usłyszałam dzwonek do drzwi. Już? Nie! Dlaczego!?
Szybko
oderwałam się od chłopaka ale on jeszcze przyciągnął mnie za rękę i szepnął.
-Eleno
kocham Cię. Nie zapomnij. - poczułam jego ciepły oddech przy moim policzku oraz
jak zamyka w mojej dłoni jakiś chłodny przedmiot. Wsunęłam go szybko do
kieszeni i odwróciłam się.
W drzwiach
stała już Kate. Może mi się tylko zdawało ale jakoś miny chłopcom zrzedły na
jej widok. Wzięłam swoją walizkę i podeszłam do brunetki.
-No witaj!
Jak tam? Gotowa?- spytała sztucznie przyjaznym głosem witając się ze mną
buziakem w policzek.
-Jasne. -
mruknełam i wyszłam razem z nią z domu. Jeszcze przy samochodzie odwróciłam się
w stronę okna w którym stał Harry. Nawet nie próbowałam się uśmiechnąć.
Pokiwałam mu jedną ręką i wsiadłam do pojazdu. Po chwili odjechałam czarnym
autem zostawiając chłopaka którego pokochałam.
Zajęłam miejsce w miękkim fotelu przy oknie. Zapięłam pasy i od razu
wyjęłam odtwarzacz z muzyką i słuchawki. Obok mnie usiadła Kate a dalej Bryan.
Podczas lotu nie zwracałam uwagi na otoczenie. Zamknęłam się w moim świecie.
Tylko ja i muzyka.
-Wstawaj
ślicznotko. - poczułam szarpnięcie za ramię. Otworzyłam gwałtownie oczy i
rozejrzałam się. Pokład był już prawie pusty. Zabrałam szybko swoje podręczne
rzeczy i wyszłam z samolotu.
Odetchnęłam rześkim powietrzem. Wiatr rozwiewał moje brązowe włosy.
Kilka kosmyków wysunęło się z mojego warkocza wpadając mi do oczu.
-Chodź-
dostałam polecenie od Kate. Ruszyłam za wielkim mężczyzną.
Czy oni potrafią mówić po polsku? No tak, nie pomyślałam.
Jeżeli nie to ja będę zmuszona...
Dotarliśmy
do busu który podwiózł nas pod wejście do lotniska, tam wysiedliśmy i szybko
przeszliśmy na kontrolę. Znowu.
muzyka
-Gdzie
jedziemy?- Spytałam w końcu, ale w odpowiedzi dostałam tylko surowe spojrzenie
od Kate.
Po odebraniu bagażu, załatwieniu tych wszystkich kontroli, wsiedliśmy do
czarnego Marcedesa czekającego pod lotniskiem. Bałam się. Nie wiedziałam gdzie
mnie wiozą. Wyjechaliśmy już dawno z Poznania - bo tam lądowaliśmy - i od 2
godzin jedziemy jakąś leśną drogą. Może przez cały ten czas minęliśmy z dwa
samochody? Trochę mnie to niepokoiło.
Całą podróż przesiedziałam w ciszy. Kate co kilka minut odbierała telefony,
rozdawała rozkazy lub poganiała kierowcę żeby się pospieszył. Gdy zadzwonił po
raz kolejny jej telefon i po kilku słowach zorientowałam się, że chodzi o
Rachael postanowiłam podłsłuchać.
-Co?! Jak to
wbiłeś jej nóż w brzuch?... Nie! ... Żyje?... - zamarłam. Jak to wbił Rach nóż
brzuch? Przecież jeżeli nikt jej nie zawiezie szybko do szpitala może nie
przeżyć.
Gdy Kate skończyła połączenie od razu na nią naskoczyłam.
-Mówiłaś, że
nic jej się nie stanie! Zabiłaś ją! On ją zabił! Jak mogłaś! - wrzeszczałam.
Kobieta miała obojętny wyraz twarzy dopóki nie usłyszała ode mnie jak ją wyzywam
od 'szmat'.
-Zamknij
się! Zaraz skończysz tak jak ona!- to uciszyło mnie na chwilę. Krótką chwilę.
Siedziałam skulona w samochodzie, drżałam ze strachu. Cały czas płakałam,
martwiłam się o Rachael.
Dojechaliśmy na miejsce ok. 18. Gdy tylko wysiadłam z auta przyleciało do mnie
kilka komarów. Ughhh. Nienawidzę.
Bryan prowadził nas wąską ścieżką do jakiegoś starego, najwyraźniej
opuszczonego budynku, który znajdował się niedaleko samochodu. Sam widok
straszył. Powybijane okna, wyważone drzwi, ściany w grafitti... Wyglądało na
jakąś opuszczoną fabrykę. Od razu na plecach poczułam ciarki.
Przeszliśmy przez bramę która mimo wszystko jakoś się trzymała i nawet miała
założone zabezpieczenie w postaci szyfru. Gdy podeszliśmy bliżej zauważyłam kamery
przymocowane na ścianach. Jedna była zwrócona wprost na mnie. Wszystko
zaczynało mnie coraz bardziej przerażać. Nagle sobie przypomniałam o kuzynce.
Co ja bym teraz dała żeby ją zobaczyć... Hmmm. Bardzo możliwe, że to nastąpi
jeszcze dzisiaj.
Z budynku wyszedł nieznajomy mi mężczyzna. Ubrany był w czarny t-shirt przez co
jego liczne tatuaże były odsłonięte.
Bez słowa podszedł do mnie i pociągnął mnie za łokieć w stronę wejścia.
Spojrzałam jeszcze przez ramię na Kate i Bryana. Złośliwe uśmiechy nie
zwiastowały niczego dobrego.
Strach ogarnął całe moje ciało. Budynek oed wewnątrz wyglądał gorzej niż się
spodziewałam. Cuchnące powietrze, obsypujące się ściany, dziury w podłodze,
plamy krwi na ścianach. Wolałam nawet nie myśleć do kogo należała.
Szliśmy
różnymi korytarzami. Niska temperatura była przyczyną moich flegmatycznych
ruchów.
-Szybciej-
warknął mężczyzna. Dreptałam za nim z nogi na nogę. Trzęsłam się z zimna ale
nie miałam odwagi o tym powiedzieć. Facet szedł przede mną i nawet nie sprawdzał
czy za nim idę. Zresztą to oczywiste, bo mimo moich starań, pogubiłam drogę już
przy trzecim zakręcie. Niestety nie potrafiłabym już wrócić do wyjścia. Byłam w
pułapce.
Zatrzymaliśmy się na szczycie schodów,
początku długiego korytarza. Na ziemi leżały odłamki szkła, śrut do pistoletu
lub innej broni oraz nóż. Wzdrygnęłam się na sam widok. Mężczyzna poprowadził
mnie dalej, aż doszliśmy do pustej sali. No nie całkiem pustej. Po lewej i po
prawej stronie znajdowały się drzwi, lub same framugi.
-Zostań tu.-
aż podskoczyłam na Jego ostry ton. Stanęłam
przy wejści a on odszedł zostawiając mnie samą. Nie wiedziałam co mam robić.
Czy czekać na kogoś? Jedno było pewne- byłam zmarznięta. Na dworze na pewno już
zapadał zmrok. Ja tez ledwo co widziałam, jedynie szpary w ścianach lub
pomieszczenia bez drzwi dostarczały słabą smugę światła.
W końcu postanowiłam trochę ‘pozwiedzać’.
Chyba nic się nie stanie. Jak ktoś będzie szedł to usłyszę.
Podeszłam do
pierwszego pomieszczenia. Gruz zachrzęścił pod moimi butami. Ta cisza mnie
przerażała.
Uchyliłam lekko drzwi ale nic tam nie
znalazłam oprócz jakiegoś szarego kawałku materiału. W każdym kolejnym
pomieszczeniu zastawałam podobny widok oraz dość nieprzyjemny zapach. Na
razie nikt się nie pojawiał wiec chodziłam dalej. Odgłos moich butów odbijał
się echem od ścian. Ta cisza mnie trochę przerażała.
Po jakimś
czasie zaczęłam odczuwać ból nóg i zmęczenie. Widoczność też była ograniczona, mimo,
że mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności.
Spojrzałam na zegarek w telefonie który wskazywał 22:54. Może powinnam ich poszukać? Jak
chowałam telefon, zahaczyłam palcami o zimny przedmiot. Szybko go wyciągnęłam z
kieszeni.
To jest ta
rzecz którą dzisiaj rano dał mi Harry. Łańcuszek. Powiesiłam go na dwóch palcach
żeby móc go dokładnie obejrzeć. Nie mogłam mu się przyjrzeć, już ledwo co
widziałam w tych ciemnościach. Palcami badałam jego kształt. Samolocik
papierowy. Identyczny. Harry ma taki sam. Widział jak zawsze się nim
zachwycałam, teraz też taki mam. Zawiesiłam go na szyję i schowałam za bluzkę.
Będzie przypominał mi o Nim. Położyłam na nim rękę i zamknęłam oczy. Łzy
próbowały wydostać się spod moich powiek.
Obiecałam mu. Wrócę, nie zostawię go.
Gdy już straciłam nadzieje, że kogoś
spotkam zdecydowałam się znaleźć sobie jakiś koc. Weszłam do pokoju oznaczonego
jako „Biuro”. Życie lubi mnie zaskakiwać. W najbardziej niespodziewanych
momentach dostajemy to czego chcieliśmy. Nie wiem czy to zawsze dobrze. W moim
przypadku raczej nie. Gdy ujrzałam swoją kuzynkę leżącą w kałuży zasychającej
krwi, zaparło mi dech. Czas się zatrzymał. Upadłam na kolana przy jej ciele.
Nie oddychała. Miała otwarte oczy, ale nie miały życia. Bez blasku. Blade i
zimne ciało.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save their light
I can't escape this now
Unless you show me how
Ze
szlochem zaczęłam wołać i krzyczeć jej
imię, ale to nie przywróciła jej życia.
-Nie! To
niemożliwe! Ty nie możesz być martwa – wyłam.
-Wszystko
jest możliwe - odwróciłam się szybko
żeby ujrzeć osobę która to powiedziała ale mój wzrok spotkał tylko zatrzaśnięte,
ciężkie, metalowe drzwi. Huk odbijał się echem od szarych ścian a mój szloch
wypełniał pomieszczenie jeszcze przez kilka godzin.
***
Nie wiem co mam powiedzieć. Może na poczatek, że nie mam pojęcia jak was przeprosić. 2 miesiące? Przegięłam. Oraz mam kilka wiadomości dla was. WAŻNE dlatego proszę żeby każdy przeczytał:
Po pierwsze: zastanawiam się nad usunięciem bloga. To nie ma sensu. Mało osób czyta, rozdziały są rzadko, ja nie mam czasu ;c Albo zawieszę bez odwołania albo całkowicie usunę. Napiszcie mi w komentarzach czy jest sens prowadzić tego bloga.
Po drugie: jak wam się podoba rozdział? Męczyłam go chyba 3 tygodnie ;o
Po trzecie: cytaty :) Pasują czy nie? Jeżeli przeszkadzają w czytaniu i wgl to nastepnym razem bedzie bez. Pierwszy jest z piosenki Harry'ego- Don't let me go, a drugi z Iamgine Dragons- Demons. Z tych piosenek które są do rozdziału.
Po czwarte: JAK WAM SIĘ PODOBA NOWY SZABLON? ♥ Mi ten wygląd bloga osobiście sie bardzo podoba i czekam na wasze opinie :)
Napiszcie co o tym sądzicie ♥
Kocham was i jeszcze raz przepraszam :) x
1) Jak usuniesz, to własnymi rękami cię zabiję ^^
OdpowiedzUsuńJest sens, ja czytam, inni też. Po prostu nie komentują, znam ten ból.
2)Ty w 3 tyg. rozdział? Ja przez 3 tygodnie pisałam jeden wątek. JEST ZAJEBISTY *-*
3)Pasują ^^
4)Szablon jest zajebisty *-*
Czekam na nastepny *-*
~Aguś
http://walka-z-losem.blogspot.com/
Po pierwsze jak usuniesz lub zawiesisz bloga to cię zgwałce.
OdpowiedzUsuńPo drugie roździał jest boski poryczałam sie na momencie gdy sie żegnali
i jeszcze ta muzyka ;-; i jestem ciekawa co dalej będzie ale coś mi sie wydaje że Harry przyleci następnym samolotem i ją znajdzie i uratuje.
Po trzecie cytaty pasują.
Po czwarte tak jest śliczny.
Czekam na następny licze że do końca wakacji jeszcze sie pojawi;**
1. Tak, usuń bloga. Pozbaw mnie tak świetnego opowiadania ;__;
OdpowiedzUsuńSPRÓBUJ TYLKO USUNĄĆ TEGO BLOGA TO RAZEM Z INNYMI CZYTELNICZKAMI SPRAWIMY, ŻE BĘDZIESZ UMIERAŁA W MĘCZARNIACH!
2. Bożeświętyczytytokurwawidzisz? ._. POPŁAKAŁAM SIĘ. Nie noo, ona musi zyć :c I te pożegnanie z muzyką.. Masakra, ty wiesz, jak mnie rozkleić. Ogółem rozdział zajebisty! Jejku, zamień się, chce pisać tak jak ty! Kocham Twoje opowiadanie <3
3. Cyatty jak najbardziej, więcej takich! ;D
4. Wygląd zajekurwabisty! *o*
NIE MOŻESZ USUNĄĆ BLOGA !!!! NIE, NIE I JESZCZE RAZ NIE!!!!!!!! Rozdział jest świetny ale proszę Cię niech Rach żyje no i ogl żeby Elena też żyła żeby spotkała się z Harrym no i żeby Harry jej pomógł !! Cytaty pasujA i niech zostaną :) a co do wyglądu to bardzo mi się podoba ! ! ;*****
OdpowiedzUsuńnAWET NIE PRÓBUJ USUWAĆ TEGO BLOGA WIDZE TU NEXTA JASNE ?! ;C TO JEST ŚWIETNEEEEEEEE <333333333333
OdpowiedzUsuńTen blog jest zajebisry nawet nie próbuj go usuwać
OdpowiedzUsuńNie strasz nas nawet że go usuwasz. Ja bardzo kocham tego bloga ty nawet nie wiesz ile on dla mnie znaczy. A rozdziała jest zajebisty, nie szkodzi że czekaliśmy 2 miesiące nie zawsze jest wena.
OdpowiedzUsuńkidy nowy rozdzial wogole bedziesz jeszcze go prowadzic?????
OdpowiedzUsuńtak sara, będę. -.- nie poganiaj
UsuńNo ty nawet nie myśl o usuwaniu !!! KURDE CZYTAM I NIE MOGĘ SIĘ ODERWAĆ I JESZCZE RYCZĘ. PISZ WIDZĘ TU NASTĘPNE WPISY . Masz wiernych czytelników , i nie sądzę żeby któreś z nas było zadowolone. Cytaty są fajne , ponieważ przypominają zdarzenia z wcześniejszych rozdziałów. GENIALNE !
OdpowiedzUsuńNo ty nawet nie myśl o usuwaniu !!! KURDE CZYTAM I NIE MOGĘ SIĘ ODERWAĆ I JESZCZE RYCZĘ. PISZ WIDZĘ TU NASTĘPNE WPISY . Masz wiernych czytelników , i nie sądzę żeby któreś z nas było zadowolone. Cytaty są fajne , ponieważ przypominają zdarzenia z wcześniejszych rozdziałów. GENIALNE !
OdpowiedzUsuńHej nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej u mnie na: http://zayn-malik-and-one-direction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń